Piękna sielska wieś to fikcja. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to miasta stają się ostoją dla owadów - przekonują pszczelarze i naukowcy
- Od wieków pszczoły były przy człowieku. I tak powinno zostać - przekonuje Krzysztof Kukawski, doświadczony pszczelarz ze Świdnika. To właśnie do niego zwróciły się Tarasy Zamkowe - galeria handlowa u zbiegu al. Unii Lubelskiej i al. Tysiąclecia w Lublinie.
Budynek zaprojektowany przez arch. Bolesława Stelmacha widziany z zamkowej baszty idealnie wtapia się w krajobraz: jego dach jest równie zielony jak sąsiadujące Rodzinne Ogrody Działkowe Podzamcze. Porośnięty drzewami, krzewami i dziką łąką, w dużej części niedostępny dla ludzi - miejsce pod pasiekę idealne.
Dlatego Krzysztof Kukawski długo się nie zastanawiał. Ule ma siedmiu miejscach (od Białej Podlaskiej po Mełgiew). Tarasy Zamkowe to ósma lokalizacja.
- Ule w mieście to bardzo dobry pomysł – przekonuje Kukawski. - To wielki błąd lubelskich radnych, że wygonili z centrum zwierzęta gospodarskie.
Nie na wsi. W mieście!
Po pierwsze: brak pestycydów.
- Na wsiach rolnicy pryskają bez opamiętania. Często w samo południe - mówi pszczelarz.
Do drugie: nie brakuje lip i innych miododajnych.
- W takim Świdniku klonów i lip są tysiące. Na wsi kilka na krzyż - stwierdza Krzysztof Kukawski.
Po trzecie: wyższa temperatura i co za tym idzie dłuższy sezon wegetacyjny roślin.
- W mieście jest dwa stopnie cieplej niż na wsi.
W trzecim tygodniu czerwca na łące na dachu galerii handlowej stanęły cztery ule. Zamieszkało w nich 200 tysięcy pszczół rasy Buckfast. To owady łagodne, nierojliwe i bardzo pracowite. Jak bardzo, można się było przekonać już miesiąc później. Podczas pierwszego miodobrania udało się zebrać 66 litrów miodu. - Rewelacyjnego - podkreśla Kukawski.
W ulu na KUL-u
By to było możliwe, lubelscy radni musieli złagodzić przepisy. Bo do 2016 roku trzymanie pszczół w śródmieściu było zabronione.
W maju 2016 rada miasta zmieniła „Regulamin utrzymania czystości i porządku”. Nowe przepisy dopuszczają trzymanie pszczół w centrum Lublina pod warunkiem, że owady będą się charakteryzować „obniżoną agresywnością i niską rojliwością”, a ule będą służyć głównie celom edukacyjnym. Otworzyło to furtkę do zakładania pasiek szkołom czy instytucjom publicznym, ale nie osobom prywatnym.
Latem 2016 roku ule stanęły na dachu gmachu głównego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przy al. Racławickich. Pszczele rodziny z rodzinnej pasieki z okolic Jasła na Podkarpaciu przywiózł do Lublina ks. Tomasz Gałuszka, student KUL.
W każdym z trzech uli zamieszkało 40-50 tys. owadów. Pierwsze miodobranie odbyło się w obecności telewizyjnych kamer, a sukces pierwszego miodobrania (ok. 50 litrów) odnotowały nie tylko lokalne media. Pszczoły z katolickiej uczelni zagościły nawet na antenie TVN i na łamach dziennika Rzeczpospolita.
Miód artystyczny
Nie mniej uroczyście otwierano Miejską Pasiekę Artystyczną na dachach Centrum Spotkania Kultur. Ogromny betonowy budynek przy al. Racławickich (projektu arch. Bolesława Stelmacha - podobnie jak Tarasy Zamkowe) wieńczy dwupoziomowy zielony dach. We wrześniu 2016 roku stanęły tu trzy ule inspirowane twórczością modernistycznych malarzy
- Można przyjść i poobserwować pszczoły. Ale nasz główny cel to edukacja, opowiadanie o roli pszczoły w ekosystemie - zapowiadał Marcin Sudziński, fotograf i zawodowy pszczelarz, opiekun Miejskiej Pasieki Artystycznej.
Od tego czasu regularnie odbywają się tu warsztaty, na półkach sklepiku CSK stoją słoiki z Miodem Artystycznym, a pasieka rozrosła się do 18 uli. Są tu stojaki, leżaki, ule bezramkowe, korpusowe i inne pszczele domy jakie można spotkać w różnych częściach Europy.
- To już maksymalna ilość pszczół - stwierdza dziś Marcin Sudziński. I podkreśla, że wcale nie o miód tutaj chodzi. - Ale czy tego chcemy czy nie, to tego miodu jest dużo.
Apiterapia na dachu
Ule na dachu CSK to cel wielu wycieczek. Trafiają tu goście urzędu miasta, turyści i mieszkańcy spragnieni kontaktu z naturą. Zwłaszcza, że gospodarz pasieki nie ma nic przeciwko takim odwiedzinom; wręcz przeciwnie.
- Gdy wyjmuję z uli miód to robię to w oszklonej klatce. Tak też ustawiam godzinę, by jak najwięcej osób mogło przyjść i popatrzeć. Na miodobraniu pojawiają się rodziny w dziećmi, ostatnio jest też sporo osób z zagranicy - opowiada Sudziński. - Te moje opowieści jadą dalej w świat. To bardzo przyjemne - przyznaje.
W przyszłym roku Miejska Pasieka Artystyczna jeszcze się powiększy.
- Na piątym poziomie dachu planuję wiszące kosze słomiane, takie jakie stosowane są na zachodzie Europy do biodynamicznej gospodarki pszczelej. Koło każdego planuję ustawić po 2-3 siedziska. Tak, by po południu można było usiąść w kapeluszu i obserwować. Taki rodzaj apiterapi - zapowiada Marcin Sudziński.
Sielska wieś to fikcja
O tym, że z punktu widzenia pszczoły, miasto jest dla nich lepszym domem niż wieś naukowcy przekonują od lat.
- Na pierwszy rzut oka nie widać tego, że miasta stają się ostoją dla owadów. Piękna sielska wieś to fikcja. Wysoko uprzemysłowione rolnictwo ma dużo bardziej degradujący wpływ na środowisko niż przemysłowe kominy. Wielu pszczelarzy powie, że więcej miodu zbiera z terenu Lublina, niż z terenów wiejskich. W dodatku bardziej różnorodny i niczym nie skażony - mówił prof. Jerzy Demetraki-Paleolog, kierownik Katedry Zoologii, Ekologii Zwierząt i Łowiectwa z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie na otwarciu jednego z trzech hoteli dla dziko żyjących owadów, jakie w 2014 roku stawiała w Lublinie fundacja Greenpeace.
Uniwersytet Przyrodniczy dziś ma swoją pasiekę już tylko na Felinie. Ule stojące przy ul. Głębokiej były często dewastowane, a okoliczni mieszkańcy skarżyli się na liczną obecność owadów.
PSZCZOŁY W METROPOLIACH
Na świecie takie inicjatywy to nic nadzwyczajnego. Od co najmniej 30 lat miejskie pasieki ma Sztokholm, Wiedeń, Londyn, czy Nowy Jork. Stoją na dachu katedry Notre Dame, budynkach uniwersytetów, hoteli, na dachach biurowców czy sal koncertowych Hongkongu, Frankfurtu czy Melbourne. Od trzech lat pszczoły mieszkają też na dachu Pałacu Kultury i Nauki. Szacuje się, że w Warszawie może być już ponad tysiąc uli (tam radni zgodzili się na pasieki w centrum w 2015 roku). Można też kupić miód praski, żoliborski, wawerski czy śródmiejski. W stolicy ule stoją na dachach między innymi Orco Tower przy Chałubińskiego. To najwyżej położona pasieka w Polsce: na wysokości 27. piętra
Nie tylko opryski
Monokultury rolnicze uznawane są za największe zagrożenie dla 470 gatunków owadów zapylających. Jeszcze kilkanaście lat temu w zbożach i na miedzach rosło mnóstwo kwitnących chwastów. Dziś środki ochrony roślin są tak zaawansowane, że żadna niepożądana roślina na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych nie ma prawa na polu zakwitnąć. Dlatego pszczoły coraz lepiej czują się w miastach
Co może pszczoła
Naukowcy poszukują nowego wykorzystania pszczół. Z badań wynika, że pszczoły mają znakomitą pamięć, są w stanie rozróżniać ludzkie twarze, potrafią też rozpoznać ponad 170 zapachów. Niewykluczone, że w przyszłości ich zdolności mogą być wykorzystane do wykrywania narkotyków czy materiałów wybuchowych
Pszczoły mają święto
Ogród Botaniczny UMCS zaprasza w niedzielę na „Święto Pszczół”. Od godziny 11 na placu przy Dworku Kościuszków będą atrakcje: pszczele łamigłówki, akcesoria pszczelarskie, smakołyki, kiermasz produktów pszczelich, warsztaty plastyczne i pszczele ciekawostki. Będzie się można wybrać na spacer z przewodnikiem oglądając rośliny miododajne, poznać rolę pszczoły w laboratorium oraz świat roślin pod mikroskopem. Organizatorzy zapraszają wejściem od strony ul. Willowej. Wejście do ogrodu w niedzielę będzie płatne, ale jest wyjątek. Goście w „pszczelich” strojach mają darmowy wstęp. Pozostali wchodzą według cennika ogrodu.
(oprac)
Kiermasz ziołowo-miodowy
W niedzielę o godzinie 10 w Muzeum Wsi Lubelskiej rozpocznie się Kiermasz ziołowo-miodowy. Podczas kiermaszu zaprezentują się producenci miodów, produktów zielarskich i naturalnych, a także rękodzieła z motywami roślinnymi. - To wydarzenie promujące zastosowanie ziół w tradycyjnej medycynie, kosmetyce i kuchni oraz prezentujące bogate tradycje pszczelarskie naszego regionu - twierdzą organizatorzy.
Kiermaszowi towarzyszyć będzie ekspozycja zielarska w zagrodzie z Janiszowa przyległej do rzeki Czechówki i stawu. Będzie także widowisko „Szeptucha i czmut” w wykonaniu zespołu obrzędowego Rumenok. Jedną z głównych atrakcji dnia będą pokazy DziczeJemy z udziałem ziołoznawcy Justyny Pargieły. Nie zabraknie także warsztatów i zabaw dla dzieci. Bilety: 6 i 12 złotych. DAD